
Róża od urodzenia cierpi na chorobę genetyczną – nerwiakowłóknowatość z dysplazją kości piszczelowej. W jej ciele tworzą się guzy, które mogą się zezłośliwiać. Musi być pod stałą opieką onkologa, neurologa i ortopedy. Jej kość piszczelowa jest bardzo podatna na złamania.
- Jestem w szoku, zaskoczył mnie tak bardzo pozytywny odbiór tej akcji. Ludzie sami się zgłaszali, chcieli pomóc. Zbierali nakrętki, wystawiali przedmioty na licytację, licytowali. Zgłaszały się szkoły, różne instytucje. Jestem wszystkim bardzo wdzięczna i nie wiem, jak będę w stanie się odwdzięczyć. Najważniejsze, że teraz możemy się skoncentrować na badaniach przed operacją, która już 10 stycznia – mówi mama Róży Karolina Dąbrowska.
Czytaj też List z podziękowaniami od rodziców Róży