
Muzeum powstało końcem maja 2003 roku.
- Byłem wtedy szczęśliwy jako świeżo wybrany prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Dębickiej, że powstało coś, o co nasze towarzystwo walczyło od 1960 roku. Przez 43 lata pukano, stukano do wrót włodarzy i po 43 latach stał się cud. Znalazł się włodarz, który zrobił muzeum - wspominał Jacek Dymitrowski podczas jubileuszu 10-lecia muzeum.
Wtórował mu pierwszy dyrektor tej placówki - Janusz Ożóg, który zarządzał nią w latach 2003 - 2007.
- 43 lata trzeba było czekać na taki moment, by burmistrzem został pan Edward Brzostowski, który jeżdżąc do Przemyśla i z powrotem mówił: - Ty, wiesz co. Przydałoby się muzeum w Dębicy. No i po prostu jesteśmy teraz razem - mówił.
Tymczasem Edward Brzostowski w odróżnieniu od dyrektorów, nie patrzył w przeszłość, a w przyszłość muzeum. Przekonywał, że ówczesne władze powinny pomyśleć o rozbudowaniu muzeum m.in. o dział kolejnictwa polskiego.
- Tym bardziej, że jak czytam w wielu gazetach, że tylu ludzi chce muzea kolejnictwa likwidować. To trzeba to ściągnąć tutaj i postawić w parku. To może być następny element, który mówi o przeszłości naszego kraju i naszego miasta Dębicy - tłumaczył zebranym.
Podczas jubileuszowego spotkania były burmistrz nie omieszkał pochwalić Jacka Dymitrowskiego zarządzającego muzeum. I to wprost do obecnego na sali Pawła Wolickiego.
- Może się pan obrazi panie burmistrzu, ale część tych dyrektorów to nie ma pan najciekawszych, za wyjątkiem tego Dymitrowskiego - wypalił.
Dziś, 7 lat od tego wydarzenia, Jacek Dymitrowski zapowiada, że będzie chciał stworzyć wystawę opowiadającą o historii Kombinatu Rolno-Przemysłowego Igloopol. Tłumaczy, że ma to być rozwinięcie ekspozycji dotyczącej Centralnego Okręgu Przemysłowego.
- To będzie naturalne rozwinięcie. Przed wojną za rozwój przemysłu, a co za tym idzie i miasta odpowiadał COP. Po wojnie największym przedsięwzięciem, które nie tylko przyniosło nam rozgłos, ale też ściągnęło ludzi do miasta był niewątpliwie Igloopol. I w tym miejscu trudno pominąć rolę człowieka, który go stworzył, czyli Edwarda Brzostowskiego - tłumaczy dyrektor.
Na wystawę trzeba będzie poczekać jednak przynajmniej do przyszłego roku. Jacek Dymitrowski twierdzi, że najpierw musi zdobyć na nią budżet, stworzyć scenariusz i zebrać to, co będzie chciał na niej pokazać. Przy okazji liczy, że wystawą zainteresowanych będzie wielu mieszkańców Dębicy, a co za tym idzie, wielu z nich zaangażuje się w jej przygotowanie.
- Jeśli ktoś chciałby coś od siebie dołożyć to zapraszamy. Każda pomoc mile widziana - przekonuje.
Przeczytaj również: Bus z darami pojechał, ale pomoc wciąż potrzebna
Ja również. Obiektywnie patrząc człowiek żyjący w PRL a miał wizję na XXI wiek i stworzenie jak obecnie się mówi; tak mi się wydaje korporacji. A jakimi sposobami, grunt, że skuteczne. Reszta to czasy i potrzeby w jakich się żyło.
Może zainicjować społeczną składkę. Jeśli problem jest budżet. Wystawa pomysł ciekawy; tym bardziej, że w Bieszczad miałam możliwość widzieć pozostałości po Iglololu
Jestem na tak!! I chetnie grosza dam na ten cel!!
Witam,bardzo dobrze ,ze powstała inicjatywa by o tym człowieku nie zapomnieć . Zrobił bardzo wiele zarówno dla miasta jak i jego mieszkańców ,w związku z tym zasługuje na pamięć i szacunek !!