
W komunikacie czytamy też, że Adam Kapusta dbał o boiska i budynek klubowy, był prawdziwym gospodarzem, którego pasją była sumiennie wykonywana praca. Zmarł w środę 2 września, w miejscu, które kochał i któremu oddawał się w zupełności przez wiele lat.
Przyjechał jak zwykle po południu do klubu, by pomóc piłkarzom w przygotowaniach do treningu. Nie spotkał się już jednak z nimi, kiedy ci przyszli na zajęcia, pan Adam już nie żył.
- On żył tą pracą, kochał ją. Zawsze solidnie i uczciwie podchodził do powierzonych mu obowiązków - mówi były prezes jeszcze Rzemieślnika Pilzno Roman Maciejowski.
Jak mówi z kolei jego poprzednik Stanisław Jarosz, Adam Kapusta pracował w klubie od prawie osiemnastu lat. Kiedy usłyszał o jego śmierci, nie ukrywa, że podcięło mu nogi.
- Ciężko o takiego oddanego człowieka, który czy to w sobotę czy w niedzielę był w klubie, by wszystkiego dopilnować. Nawet się kłócił z nami, jak chcieliśmy po deszczu wpuścić na główną płytę boiska juniorów lub piłkarzy na trening. Z żoną panią Grażynką tworzyli wspaniały duet. Dzięki nim piłkarze mieli zawsze czyste stroje i gotowe do gry boisko - mówi Stanisław Jarosz.
O terminie pogrzebu pana Adama poinformujemy później.